Ostatnio coraz częściej spotykam w swoim gabinecie pracoholików. Osoby, które na swoje życie zawodowe poświęcają więcej niż 12h na dobę i ciągle czują, że mogłyby, a nawet powinny pracować jeszcze więcej. Właściwie całe ich życie to praca. Kiedy umawiamy się na sesje terapeutyczne trudno im znaleźć jakikolwiek wolny termin w kalendarzu. A przecież to tylko jedna godzina w tygodniu!
W toku terapii z takimi pacjentami okazuje się, że pod garniturem prezesa czy kostiumem szefowej chowają różne lęki lub problemy w życiu osobistym. Jedna moja pacjentka stwierdziła nawet „praca to idealna ucieczka od samotności, tak prosto w nią zabrnąć, ponieważ daje poczucie bycia produktywnym”.
No właśnie…poczucie. Swego rodzaju iluzję, bo jednak, gdy pytamy pracoholików czy lubią swoją pracę, zazwyczaj stwierdzają, że albo się nad tym nie zastanawiają, albo za nią nie przepadają. Większość z nich deklaruje również, że nie znajduje się w trudnej sytuacji finansowej, która zmuszałaby do dużej ilości nadgodzin.
Po co więc pracują? Gdy o to pytam zazwyczaj dostaję w odpowiedzi krótkie „nie wiem”. Dopiero później w toku terapii dochodzimy wspólnie do tego, że pracują, bo nie potrafią inaczej. Bo nie wiedzą co ze sobą zrobić w pustym domu, albo w domu, w którym nie dogadują się z partnerem i nie wiedzą jak rozmawiać z dziećmi. Bo choć nie muszą to chcą się piąć wyżej i wyżej na szczeblach kariery żeby udowodnić sobie, że „jednak jestem czegoś warty”. Tak jakby pozycja dyrektora czyniła z byłego menagera lepszego człowieka.
Oczywiście pieniądze lub pozycja zawodowa mogą dawać poczucie bezpieczeństwa, ale to zupełnie nie o to chodzi. Tu chodzi o pokazanie wszystkim wokół i pokazanie samemu sobie- mogę, potrafię, umiem, jestem zaradny, mądry, wartościowy.
Z uzależnieniem od pracy często jest tak jak w zaburzeniach odżywiania. Chorzy czują, że mają kontrolę nad swoim życiem, gdy kontrolują swoją wagę. Tu jest kontrola nad życiem kiedy pozostaje się produktywnym w życiu zawodowym. To też forma uzależnienia, które ciężko przerwać.
Poza tym co tu dużo mówić. Pracodawcy wprost uwielbiają takie osoby, a korporacje wręcz do perfekcji opanowały utwierdzanie swoich pracowników w przekonaniu, że bycie pracoholikiem to coś pożądanego i pozytywnego.
Jak wygląda praca psychoterapeutyczna z pracoholikiem?
Najtrudniej bywa ze znalezieniem terminu spotkań Później bywa różnie. Trzeba odkopać to co kryje się pod fasadą pracoholizmu i postarać się to jakoś uporządkować. Nieraz są to pokaźne worki tłumionych emocji, albo traumatyczne wspomnienia z przeszłości, których pacjent sam nie jest w stanie zrozumieć. Czasem zaburzenia osobowości, depresja. Terapia jest potrzebna po to, by popracować nad tym wszystkim co znajduje się „pod spodem” i postarać się to jakoś poukładać…